piątek, 14 lutego 2025

Opowiadania Tadeusza Borowskiego

Dawno temu, w głębokiej podstawówce nauczycielka matematyki oświadczyła, że “jeśli chce się zrobić jakiemuś pisarzowi niedźwiedzią przysługę – wpisuje się jego książki na listę lektur szkolnych”. Nienawidziłam szczerze tej kobiety i nawet dzisiaj, po prawie 30-stu latach, myśl o niej przyprawia mnie o chęć zwymiotowania – ciężko mieć dobre zdanie o kimś, kto znęcał się psychicznie nad bezbronnymi dziećmi tak, że te bały się chodzić na lekcje. W latach 90 wszelka patologia niestety była w szkołach normą i było na nią odgórne przyzwolenie.
Ale z jakiegoś powodu zapamiętałam tę wypowiedź o autorach lektur szkolnych…

Pierwszy raz sięgnęłam do opowiadań Tadeusza Borowskiego jako dzieciak – z wielkiej ciekawości, bo wtedy zaczynałam interesować się tematem obozów, a w pokaźnej biblioteczce rodziców, poza przewodnikiem po Muzeum Auschwitz z lat 70, nie było żadnej innej literatury obozowej. No i czytałam, ale co z tych opowiadań mogło zrozumieć 12 letnie dziecko, do tego zaburzone psychicznie z winy zaniedbań jego otoczenia? No właśnie. Lektura jeszcze bardziej zryła mi młodą głowę, ale to moje osobiste sprawy, którymi nie zamierzam się dzielić publicznie.
Jakkolwiek, to od twórczości Tadeusza Borowskiego zaczęła się moja wielka pasja…

Czy opowiadania Borowskiego słusznie zostały wpisane na listę lektur, czy też może rację miała ta pieprznięta “facetka od matmy”? Myślę, że to nie jest książka, która powinna być w kanonie lektur szkolnych, choćby dlatego, że jest ekstremalnie trudna w odbiorze – daleko poza zakresem pojmowania nastolatka, choćby nie wiem jak dojrzały był i jak dobrze znałby temat. Ale może się mylę…? W końcu moja młodość i edukacja była jednym wielkim ciągiem traum i zaburzeń.

Ale co w zamian? Co uczniowie mieliby czytać zamiast Borowskiego? Dobre pytanie.

Opowiadania Borowskiego jako tako zrozumiałam dopiero lata po ukończeniu liceum i po przeczytaniu wcześniej po drodze, mnóstwa innych wspomnień obozowych i prac naukowych. Uważam, że do zrozumienia tej literatury oraz tego, kim był Borowski i co chciał nam przekazać, potrzebna jest naprawdę spora wiedza, ale również i nie mniejsza wrażliwość. Czy twórczość Borowskiego jest rozumiana i czy uczniowie szkoły średniej są w ogóle w stanie ją przyswoić? A może jednak, w dobie wysypu tandetnego holo-polo, taka lektura jest tym bardziej na wagę złota?

Nie wiem i nie odpowiem na te pytania. Żaden ze mnie znawca czegokolwiek. Borowski to postać tragiczna, wyszedł żywy z piekła, ale tuż za jego bramami odebrał sobie życie, nie mogąc unieść tej traumy. Myślę, że trzeba wykazać się sporą dozą empatii, zrozumienia i wiedzy o epoce, żeby wsłuchać się w to, o czym Borowski chciał nam w tak dramatyczny sposób opowiedzieć. I to nie tylko kwestia wpasowania się̨ w klucz, zakucia, zdania i zapomnienia.

Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz